Rząd RP ustalił ostatecznie wysokość wynagrodzenia minimalnego na 2021 rok w zapowiadanej wysokości 2800 zł brutto miesięcznie (pełny etat) lub odpowiednio 18,30 zł brutto za roboczogodzinę.
Niespodzianek zatem nie było, a sama decyzja zapadła w tym roku wyjątkowo szybko, co niewątpliwie wynika z konieczności jak najszybszego dokonania przez Rząd przeliczeń dla sfery budżetowej.
Na razie bardzo trudno ocenić, jak ta zmiana wpłynie na rynek pracy, który wskutek ogólnoświatowego spowolnienia gospodarczego oraz epidemii koronawirusa wyraźnie wyhamował. Naszym zdaniem podwyżka taka zostanie przez pracodawców zaakceptowana i obędzie się bez większych redukcji zatrudnienia. Przede wszystkim dlatego, że w większości przypadków już obecnie poziom wynagrodzeń, nawet przy prostych pracach fizycznych, w większości firm przekroczył powyższe poziomy i bliżej mu raczej do stawek brutto odpowiednio 3000 zł i 19,00 zł. Dlatego też zmianę odczuć mogą jedynie te przedsiębiorstwa, które wbrew powszechnemu trendowi cały czas poszukują „ultra tanich” pracowników, uciekając się nawet do zatrudnienia nielegalnego.
Dużo większy skutek negatywny dla rynku pracy może mieć zapowiadane przez rząd pełne opodatkowanie wszystkich umów zlecenia, a, biorąc też pod uwagę plany ZUS rejestrowania umów o dzieło, nie zdziwi nas dodatkowe rychłe opodatkowanie także tej formy zatrudnienia. Będzie to oznaczać jednocześnie wyższe koszty pracy oraz niższe wynagrodzenia netto (na rękę) dla pracowników. Wtedy może zrobić się gorąco…